Na północ - gdzie wiosną jest zima

Kategoria: Relacje
Opublikowano: niedziela, 27, lipiec 2014 08:56
Buri

Jak co roku zimą planowaliśmy wiosenny wyjazd do Szwecji. Jak co roku palcem po mapie i trochę na czuja, potwierdzając swoje przemyślenia po szweckiej stronie internetu. Wygląda nieźle, fajna baza, ryby są. Potwierdzamy termin i czekamy…
Nadchodzi druga połowa maja, czas zacząć pakowanie. 23go wyjazd. Ciężko się ograniczyć, ale wyjazd jednym autem w cztery osoby tego wymaga.

 


W końcu jest ten długo oczekiwany dzień. Około południa w Gdańsku meldują się Przemek i Marek. Szybkie pakowanie gratów, bo przed nami nie lada wyzwanie – spiąć dwie łódki na jednej przyczepie. Raz, dwa, trzy i gotowe. Oby na prom…
Wypływamy o 18 promem Polferries bez komplikacji. Przed nami długa podróż, bo aż 19 godzin, do Nynneshamn. Piwko, drugie, pogaduchy, rekonesans po promie i można się kłaść. Szybciej zleci.
Jest rano. Śniadanie na promie i dobijamy. Kontrola ładunku i w drogę, przed nami jeszcze blisko 300km. Pogoda jest ładna (aż za ładna), droga szybko mija (no może poza korkami w Sztokholmie). Docieramy na miejsce, okazuje się, że mocno wieje więc wieczór będzie raczej z tych organizacyjnych. Pierwsze zaskoczenie…, ale ten domek mały, na monitorze wydawał się większy. Nie przyjechaliśmy tu jednak po luksusy więc skupiamy się na planach wędkarskich na najbliższy poranek.
Wstajemy skoro świt i lecimy szybko do łódek. Zatrzymujemy się przy pierwszej obiecującej miejscówce…nic. Druga…nic. Trzecia…nic. W końcu JEST…wielkości dłoni. Słońce wschodzi coraz wyżej, jest już chyba ze 30 stopni. Ryb nie ma, morale spadają. Robimy sobie przerwę regeneracyjną, uzupełniamy płyny, trochę odsypiamy. Niestety wieczorna tura też nie przynosi efektów. Pojawią się obawy. Czy to wina wody, pogody, złe miejsca, złe przynęty a może to my coś źle robimy?
Przychodzi kolejny dzień i nowe nadzieje. Namierzamy nowe miejsca, próbujemy ponownie w tych odkrytych dzień wcześniej. Same krótkie szczupaki. Próbujemy inaczej, na płytkiej wodzie, ale graniczącej ze spadkiem i głębszą chłodniejszą wodą. Dalej nic. Przychodzi dość gwałtowna zmiana pogody, niebo się chmurzy i zaczyna mocno wiać. W przewiewnej koszuli i klapkach robi się mocno chłodno. Chcemy już wracać, kiedy w akcie rozpaczy mówię do kolegi „rzuć jeszcze raz tutaj i spadamy”. Tak też robi i woda wybucha, mamy na łodzi pierwszą 90+, dokładnie 95cm.

 




Chwilę później druga łódka melduje pierwszą rybę ponad metr, 104cm. Złowiona daleko od nas, w innej części jeziora. Można wnioskować, że szczupaki po prostu zaczęły brać.




Smutni po pierwszym, szczęśliwi po drugim dniu. Coś się odmieniło, oby tak dalej. Z ogromnymi oczekiwaniami zaczynamy kolejny dzień. Pogoda brzydka, zimno i mocno wieje. Sprawdzamy wcześniej namierzone, oddalone dalej od bazy miejsca. Duże zatoki z płytkimi blatami, świeżo podnoszącymi się trzcinowiskami i rzadką moczarką. Kiedy wiatr się zrywa i zaczyna mocno bujać pojawiają się brania. Najpierw nieśmiały 70tak, później pod trzciną melduje się 96cm. Brania są bardzo agresywne. Ryby widać, że są wygłodniałe i długo nie żerowały, dopiero zmiana pogody je pobudziła.



Chowamy się w rozległym trzcinowisku, ponieważ zaczyna bardzo mocno wiać, na środku zbiornika pojawiają się fale z grzywami. Chwilę później na Przemka kiju melduje się szczupak 93cm.




Robimy dłuższą przerwę na wyspie, łowienie w takich warunkach jest bardzo trudna, a nawet niebezpieczne. Po odpoczynku i ciepłym posiłku wracamy na początek dużej zatoki i łowimy w dryfie (niestety bardzo szybkim). Długo nie trzeba czekać, Marek zapina ładną rybę, tym razem 95cm.



Przemek postanawia zmienić kaliber przynęt i łowi bardzo ładnego okonia. Po powrocie do Slidera na końcu zestawu szaleje szczupak 90cm.




Pół godziny później kolejny…93



Tego dnia już kończymy, czeka nas powrót kilka kilometrów pod fale, która momentami ma wysokość 0,8-1m. Łatwo i sucho nie było, ale się udało.
Rano pogoda też nie rozpieszcza, wiatr jak wiał tak wieje, a termometr pokazuje całe 3st powyżej zera, a jest 27 maja…
Długo nic się nie dzieje, pojawiają się drobne ryby, co ewidentnie świadczy o braku zainteresowania żerowaniem ze strony tych dużych. W końcu, po południu brania małych szczupaków i okoni cichną…





Każdego dnia oprócz wyjętych ryb zaliczamy (niestety) jakieś spady i niezacięte brania. Można odnieść wrażenie, że ryby są wszędzie, że każdy rzut to może być właśnie ten. Pogoda dalej bez zmian, zimno i wietrznie. Nadszedł front znad Syberii, który podobno długo u nas zabawi.
Kolejny zimny poranek nie zachęca, ale wspomnienie wyjętych ryb i tych czekających pod wodą bierze górę. Wracamy na rozpoznane miejsca i zabawa trwa…





Następnego dnia wieje jeszcze mocniej, mamy poważne rozterki czy ryzykować wypłynięciem. Chęć spotkania dużego szczupaka wygrywa jednak z rozsądkiem. Po przypłynięciu Przemek łowi ładną rybę na spinnerbaita.





Niestety później musimy skapitulować, wiatr jest zbyt silny nawet w zatoce. Całe szczęście obok naszej zatoki, na wysepce znajduje się tak zwany vindskydd – altana chroniąca przed wiatrem, z przygotowanym paleniskiem, pociętym drewnem, rusztem i nożem. Widać taka pogoda jest tam częsta. Takich obiektów na całym zbiorniku jest kilka. Byliśmy zmuszeni spędzić większość dnia, o powrocie nie było mowy, musieliśmy czekać aż wiatr zelży wieczorem. Mieliśmy kawę, piwo, jedzenie a więc nie było źle. Była nawet chwila na rozhartowywanie i przeginanie haków offsetowych na dozbrojki do spinnerbaitów…





Marzyło nam się wypłynąć jeszcze ostatniego dnia rano, choćby na chwilę, ale tym razem przeszkodził nam mocny deszcze. Zmarznięci i zmęczeni ostatnim dniem przymusowo spędzonym na wyspie odpuściliśmy. Chwilę po naszym wyjeździe pogoda zrobiła się znów letnia, a ryby przestały brać...
Można by narzekać, że jedna metrówka to niedużo, ale chyba nie często łowi się 11 ryb >90cm w 4 dni i to na nieznanej wodzie. Bogatsi o te doświadczenia i nauki miejscowych (trochę późno zebrane) wiemy, że można tam złowić więcej i pewnie większe, ale na to przyjdzie czas, może za rok.

Na koniec chciałbym podziękować firmie KR Fishing za udostępnienie bardzo ciekawych wędzisk Fenwick oraz multiplikatorów Abu Garcia naszej ekipie. Recenzje tegoż sprzętu pojawią się na stronie już za jakiś czas.

Z wędkarskimi pozdrowieniami

@Buri