image1 image2 image3

Suplement do elementarza

 

Pośród wielu cech multiplikatorów które mogą wpłynąć na ich zastosowanie, jest pewna jedna ich cecha, która choć pojawia się wielokrotnie w artykułach, to zasługuje - moim zdaniem, na bardziej obszerne potraktowanie. I tylko jej chciałbym poświęcić nieco więcej uwagi.

 


 

Myślę tu o przełożeniu, a więc liczbie obrotów szpuli przypadającej na jeden obrót korbki. A co za tym idzie, ilości linki nawijanej na szpulę w trakcie jednego pełnego obrotu korbką.
Może zapytasz tutaj drogi czytelniku – tylko po co? Przecież to jasne jak słońce, że egzemplarz wyposażony w przekładnię o większym przełożeniu będzie zwijał linkę szybciej i nawinie jej więcej. Zaiste, fakt to oczywisty. Zakładając oczywiście, że porównywane multiplikatory będą miały tę samą średnicę szpul. Bo jeśli nie, to sprawa może się nieco skomplikować...


Za przykład niech posłużą : Shimano Curado E301(przełożenie 6.2:1), Daiwa Tatula HD200HL (6.3:1), Lew’s BB1 Pro PS1HZL (6.4:1), Quantum EXO 101SPT (6.6:1), Lew’s Tournament MB TS1HMB (6.8:1), Shimano Core 51MG7 (7.0:1) i AbuGarcia Revo MGX (7.1:1). Pomimo tak różnych przełożeń, wszystkie te modele nawijają tyle samo - 71 cm linki, za jednym obrotem korbki (dane producentów). To większa średnica szpuli Curado o wolniejszej (6.2:1) przekładni sprawia, że nawija tyle samo co MGX o szybszej (7.1:1) przekładni, ale o mniejszej średnicy szpuli.

Innym przykładem niech będą konstrukcje o takim samym przełożeniu, dajmy na to 7.1:1.
Wspomniany już AbuGarcia Revo MGX nawinie 71cm, AbuGarcia Revo3 Premier HS - 74cm, Daiwa T3 1016SHL TW – 75cm, Shimano Citica 201G7 – 76cm, Lew’s BB1 Pro PS1SHZL – 79cm, Daiwa Lexa 300HSL – 82cm, Quantum Iron IR 301HPT – 86cm, a największa Lexa 400HSL Daiwy – 96cm (dane producentów).
Mając to samo przełożenie 7.1:1, potężna Lexa 400HSL, nawinie o 25cm więcej za jednym obrotem korbki od malutkiego MGX’a. To zasługa większej średnicy szpuli w Lex’ie.
Warto jest więc pamiętać, że nie zawsze dwa egzemplarze wyposażone w takie samo przełożenie będą nawijały taką samą ilość linki za jednym obrotem korbki.

I teraz Ja miałbym pytanie do Ciebie, drogi czytelniku – na co mogą jeszcze, wpływać tak zróżnicowane przełożenia wielu modeli ?
Mając dziś do wyboru przełożenia : 4.6, 4.7, 4.8, 4.9, 5.0, 5.1, 5.2, 5.3, 5.4, 5.5, 5.6, 5.7, 5.8, 5.9, 6.0, 6.1, 6.2, 6.3, 6.4, 6.5, 6.6, 6.8, 7.0, 7.1, 7.2, 7.3, 7.4, 7.5, 7.6, 7.9, 8.0, 8.1, 8.3, 8.5, 9.0 i 9.1:1 nie zastanawiało Was to? I gdzie tak naprawdę to zróżnicowanie przekładni może być Nam przydatne ? Albo jeszcze inaczej - kiedy możemy namacalnie odczuć korzyści z zastosowania takiej a nie innej przekładni ? A idąc jeszcze dalej, czy istnieją wzajemne powiązania pomiędzy prędkością przekładni (i ilością nawijanej linki) a korzyściami z jej zastosowania w określonych technikach prezentacji przynęt ? I wreszcie, czy stosując określoną przekładnię, możemy efektywniej wykorzystać pewne przynęty ?
Pozwólcie, że spróbuję odpowiedzieć – w oparciu o własne doświadczenia znad wody.

Jedna uwaga. Poniżej świadomie nie używam dokładnej ilości nawijanej linki na szpulę wyrażonej w centymetrach dla poszczególnych typów przekładni. Choć myślę, że wielu z Was może uznać to za niedociągnięcie merytoryczne. I z Tymi się zgodzę. Jednak mnogość dostępnych dziś wariantów przekładni (występujących w różnych konstrukcjach) i zróżnicowanie odpowiadających im ilości nawijanej żyłki - odwiodła Mnie od próby opisania ich w ten sposób.
Przekładnie wolne, pomiędzy 4.6:1 a 5.5:1.
(od ok.50 cm, do ponad 60 cm / na jeden obrót korbki)

Połowa sierpnia. Sonar pokazuje termoklinę na 6-tym metrze. Ponad nią co jakiś czas grupy małych obiektów – pewnie białoryb. Szukam więc cierpliwie dalej ...
Wreszcie jest. Słabo widoczny, bo ukryty tuż pod termokliną – oszczędza energię w chłodniejszej wodzie. Zobaczmy czy da się skusić ...
Kotwiczę łódź kilkanaście metrów za nim i tak by móc rzucać z wiatrem. Jako pierwszy leci crankbait Rapali DT16. Ten nurkuje na mniej niż 5 metrów, opór w czasie ciągnięcia duży. Ta przynęta nie przynosi oczekiwanego brania. Następny w kolejce jest idący jeszcze głębiej DT20. Ten stawia już potężny opór, kij wygina się pięknie. Kręcę już dobre kilkanaście minut multiplikatorem o przełożeniu 5.0:1 i opór stawiany przez te przynęty - jakoś tak, wcale mnie nie męczy...
Żeby zrozumieć fenomen wolnej przekładni proponuję zrobić to samo multiplikatorem o przełożeniu 7.0:1 - tak przez godzinę ... Wniosek będzie zbieżny z moim – zaręczam.
Te wolniejsze przekładnie przy prowadzeniu głęboko nurkujących crankbait’ów nie męczą. Pozwalają Nam z większą siłą ciągnąć, te stawiające duży opór w wodzie przynęty. I to właśnie jest ich podstawowa zaleta.

Kolejną jest możliwość prowadzenia przynęt wolno – w wychłodzonej wodzie, gdzie reakcje drapieżników dostosowane są do wolniejszego metabolizmu. To właśnie te przekładnie pozwalają mi na nieśpieszne czy nawet najwolniejsze prowadzenie dużych swimbait’ów – zarówno tych twardych jak i miękkich . Następne w mojej kolejce zastosowań, ustawiają się spinnerbait’y. Opór ich wirujących skrzydeł – szczególnie większych modeli, to pole do popisu dla tych konstrukcji. A gdy chcę jeszcze poprowadzić je wolno i płytko pod powierzchnią . Jak dajmy na to, modele specjalnie pod tym kątem zaprojektowane, o kształcie skrzydeł określanym jako Colorado - ponad zatopionymi konarami albo wierzchołkami roślin. To czegóż chcieć więcej ?
I tu ukazuje się kolejna korzyść z zastosowania wolnej przekładni – umożliwia pracę naszej przynęcie przez dłuższy czas, w strefie potencjalnego przebywania drapieżnika.

Przekładnie szybkie, pomiędzy 6.0:1 a 7.0:1
(od ok.60 cm, do ponad 70 cm / jeden obrót korbki)

Najbardziej uniwersalne w zastosowaniu. Dobre do różnych przynęt i ich technik prezentacji. Szczególnie przydają mi się do tych wszystkich wabików, które ciągnięte wytwarzają silny bodziec wywołujący u ryb reakcję ataku. Dodatkowe kilkanaście centymetrów więcej, nawijane podczas każdego obrotu korbką, pozwala mi na szybsze obławianie w cieplejszej wodzie łowiska. Szukam wtedy najbardziej agresywnych drapieżników i prowokuję je do reakcji. Sprawdziły się przy płytkim prowadzeniu spinnerbait’ów (willow leaf) i płyko nurkujących crankbait’ów (squarebill). Używam ich też z dobrym skutkiem do szybciej ciągniętych w toni swimbait’ów. Następne w kolejce są ciągnięte na granicy podwodnej roślinności i otwartej wody chatterbait’y i wachadłówki, czy prowadzone ponad podwodnymi łąkami swimjig’i. Opór stawiany przez klasyczne błystki wirowe to też sam „miód” dla tych przekładni. Kolejne w mym arsenale przynęt stosowanych z tymi przekładniami są średnio-głęboko nurkujące crankbait’y - penetrujące stromo opadające stoki dna. Używam tego zestawienia w ciepłej porze roku od wielu już lat, skutecznie prowokując ryby do brań.

Przekładnie najszybsze od 7.1:1 – 9.1:1.
(od ponad 70 cm do 1m! / jeden obrót korbki)

Środek lata, dookoła mnie ogromna płytka zatoka słonej wody. Płytko - sonar pokazuje max. 2 metry głębokości. Woda nagrzała się do 23ºC. Ogromne fale wokół – wg. prognozy pogody wieje dzisiaj ok. 10m/s. Rzucam dryfkotwę za burtę i łódź natychmiast ustawia się dziobem pod fale. Huśta tak, że ledwo stoję ...
Czym tu łowić ? Od dna do wysokości ponad jednego metra, unosi się jakieś cienkie nitkowate „zielsko” i nijak nie da się w nim łowić. Pozostaje tylko te wolne kilkadziesiąt centymetrów pod powierzchnią wody. Wybór pada na lipless crankbait’a. ¾ uncji aerodynamicznie ukształtowanego plastiku leci jak pocisk – wykorzystując dodatkowo siłę wiatru. Natychmiast po uderzeniu w wodę - dziesiątki metrów od łodzi, rozpoczynam zwijanie. Bez ceregieli, szybko – przełożenie 8.0:1 świetnie zdaje egzamin. Przynęta pozbawiona steru, prawie nie stawia oporu w wodzie. Ryby – okonie, reagują też bez ceregieli, uderzenia są silne i agresywne. Tu nie ma podskubywania, nie dzisiaj. Z jednego ze złowionych, zrobione następnego dnia smażone filety, starczyły dla 3 osób ...
To tylko jedno, przykładowe zastosowanie najszybszych przekładni.

Z innych, które autor wypróbował, są szybko ciągnięte, po powierzchni płytkiej i zarośniętej wody buzzbait’y i toad’y. Dostarczające, podobnie jak i inne topwater’y niezapomnianych wędkarskich przeżyć w postaci efektownych brań .
Własne doświadczenie potwierdza, że te najszybsze przekładnie, sprawdzają się doskonale w tych wszystkich technikach, gdzie nadajemy naszej przynęcie ruch z użyciem kija. A multiplikator służy Nam jedynie, do „kasowania” powstającego w trakcie poruszania kijem, luzu żyłki. To moja ulubiona kraina efektownych uderzeń z powierzchni wody przy zastosowaniu wabików z rodziny topwater’ów: prop bait’ów, popper’ów, frog’ów i przynęt typu walk-the-dog.
I choć za oknami środek zimy, wciąż mam przed oczami rozbryzgi wody i znikające z powierzchni frog’i i spook’i ...


Następnie na liście ustawiają się jerkbait’y. Zarówno silikonowe jak i twarde. Pływające, tonące i te zdolne do zawisania w toni wody. No i nie mógłbym też nie wspomnieć o wszystkich glidebait’ach ze sztandarowym Sliderem na czele i całą rzeszą jego powinowatych i naśladowców.
Aby zrozumieć korzyści z zastosowania modeli o dużym przełożeniu - w tej metodzie prezentacji. Proponuję poprowadzić topwater albo jerkbait, kijem z multiplikatorem o przełożeniu 5.0:1. A po tym, wziąć do ręki model 8.0:1. i zrobić to samo. Mi to doświadczenie zapadło w pamięci na długo...

Najszybsze przekładnie oddają mi też nieocenione usługi przy wybieraniu luzu linki w trakcie prowadzenia kijem jig’ów (włosianych, pierzastych i silikonowych) oraz zbrojonych klasycznie - ołowianą główką swimbait’ów i grub’ów. Podobne korzyści czerpię używając ich przy prowadzeniu kijem – pośród zatopionych konarów, uzbrojonych w stylu Texas worm’ów, raków i wszelkiego autoramentu innych silikonowych kreatur. Docenimy też najszybsze przełożenie gdy przyjdzie Nam nawinąć luz linki po kolejnym podciągnięciu samym kijem, wleczonego w ten sposób po dnie Carolina rig’u, czy football jig’a tuż obok sandaczowej kryjówki.
Przydatność szybkiej przekładni doceniłem też nie raz, ciągnąc z prądem rzeki łososiowe wahadłówki i pstrągowe błystki wirowe.
Swego czasu autor zaobserwował, że sandacze w jego ulubionym łowisku zamiast pałać miłością do klasycznych silikonowych swimbait’ów, polubiły kładzionego na dnie, starego Morsa 3. Którego to, podrywał z dna samym tylko kręceniem korbką - bardzo szybkiego multika. Przypadek ten dowodzi, że czasem w Naszych poczynaniach warto jest odejść od utartych schematów. I chyba właśnie to najbardziej lubię w wędkarstwie, że możemy się uczyć czegoś nowego za każdym razem gdy spędzamy czas nad wodą i dzięki temu łowienie nigdy mi się nie nudzi.


Kończąc, przyznaję że świadom jestem dużego uproszczenia poruszonego tematu i niedoskonałości merytorycznej swego„dzieła”. Chociażby przez to, że przez ostatnie lata łowię wyłącznie z łodzi i w wodzie stojącej. Stąd opisany w powyższym tekście, ograniczony arsenał przynęt i technik, dopasowanych - w świetle moich doświadczeń, do tego łowiska. Moje sporadyczne odwiedziny nad wodą bieżącą wyjaśniają, to jedynie wzmiankowe potraktowanie rzecznych zastosowań. A sam zaproponowany podział przekładni, też nie jest niczym odkrywczym. Przewija się już od lat w wędkarskiej literaturze.
I jeśli tekst ten w jakimś stopniu ułatwi Wam wybór następnego multiplikatora (szczególnie tym najmłodszym z Nas u których wystąpiły dopiero pierwsze symptomy castingowej choroby ... :) to spełni swoje zadanie. Choć i tak, wszyscy wiemy, że na Nasze nieuleczalne przypadki miłości od pierwszego pokręcenia korbką. Bądź też, na niepoddający się racjonalnemu wytłumaczeniu, rzucany na Nas urok, przez egzemplarze w promocyjnej cenie – niestety nie ma lekarstwa ...

Z wędkarskim pozdrowieniem
Mallard
tekst autor, zdj. autor i mat. rekl. AbuGarcia, Daiwa, Shimano